Rankiem 14 grudnia 1970 roku, jako pierwsza strajk rozpoczęła Stocznia imienia Lenina w Gdyni, której pracownicy zażądali cofnięcia wprowadzonej obniżki.

Rozgoryczeni demonstranci, których nikt nie chciał słuchać przez kolejne kilka godzin pochodem przemieszczali się ulicami Gdyni. Jednak nie niszczyli ani nie demolowali niczego.

Około 9 godzin po rozpoczęciu demonstracji pochód został zaatakowany przez funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej. Władze lokalne i ich zwierzchnicy woleli użyć siły niż rozmawiać ze strajkującymi.

17 grudnia 1970 roku doszło do prawdziwej masakry (zginęło co najmniej 18 osób). Było to tym bardziej tragiczne, że w poprzednich dniach w Gdyni nie doszło do żadnych rabunków i podpaleń, a strajk przyjął pokojowy charakter.

Tego co się owego czwartku wydarzyło nie można nazwać walkami ulicznymi. Była to masakra bezbronnych ludzi, którzy w odpowiedzi na wieczorny apel wicepremiera S. Kociołka szli rano do pracy. Pomimo tego faktu wcześniej doszło do zablokowania przez wojsko i MO dojść do portu i Stoczni.

Rankiem idący do pracy zostali ostrzelani, a później urządzono polowanie na ludzi. Do pacyfikacji strajku użyto ponad 61000 żołnierzy, 1700 czołgów, 1750 transporterów opancerzonych oraz 8700 samochodów.

Około godziny 9.30 Rano 17 grudnia 1970 roku po ostrzelaniu tłumu śmierć na miejscu ponieśli: Zbigniew Godlewski (18 lat), Zbigniew Nastały (17 lat), Stanisław Sieradzan (18 lat).

Śmierć Zbyszka Godlewskiego przeszła do legendy „czarnego czwartku”. Są różne rozbieżności co do dokładnego miejsca jego śmierci. Jednak prawdopodobnie na pomoście, blisko schodów na ulicy Czerwonych Kosynierów, osiemnastoletni Zbigniew Godlewski otrzymał postrzał serią z kaemu. Trzy pociski trafiły w jego pierś, a czwarty rozerwał mu czaszkę. Młodzieniec padł na deski pomostu pośród uciekających przed zagrożeniem ludzi. Czterech mężczyzn zniosło i ułożyło jego ciało na chodniku. Niestety, jak się okazało chłopak już nie żył.

Postanowiono zanieść jego zwłoki do prezydium, aby wiedziała o tym co się stało cała Gdynia. Początkowo Ciało Godlewskiego niesiono na biało-czerwonej fladze. Było to jednak bardzo niewygodne, więc przełożono je na przyniesione przez dwóch mężczyzn drzwi.

Wielotysięczny pochód z ciałem Zbyszka Godlewskiego, nazwanego w słowach znanej ballady Jankiem Wiśniewskim, ruszył ulicą Czerwonych Kosynierów w kierunku centrum Gdyni. Gdy tłum dotarł do skrzyżowania ulic Czerwonych Kosynierów i 10 Lutego, okazało się, iż jezdnię pod wiaduktem blokują dwa czołgi i duże oddziały wojska. Demonstrantom nie pozwolono przejść, a nawet grożono im śmiercią jeśli się nie cofną. Tak więc ludzie zawrócili i weszli do podziemnego przejścia, które wiodło do tunelu i holu dworca kolejowego Gdynia Główna. Śpiewano hymn narodowy, Rotę i Boże coś Polskę, a co pewien czas klękano i modlono się. Przed kościołem Najświętszej Marii Panny Królowej Polski pochód zatrzymał się. Po chwili ze świątyni wyniesiono drewniany krzyż, który położono na ciele Zbyszka Godlewskiego.

Tłum cały czas był ostrzeliwany ładunkami z gazem łzawiącym. Mimo to około godziny 10.30 manifestanci z ciałem zmarłego dotarli pod Prezydium MRN. Ludzie zostali zaatakowani przez kilkuset milicjantów. Pochód został rozproszony, ale ciało Godlewskiego pozostało na brukowej jezdni przed prezydium, tak jak mieli w zamiarze manifestanci. Na dodatek ktoś postawił przy ciele krzyż. Około południa zwłoki wraz z krzyżem i flagą narodową zostały przewiezione do Szpitala Morskiego w Gdyni Redłowie.

Państwo Godlewscy – rodzice Zbyszka mieli problem z pochówkiem syna, albowiem nie zezwolono im na zabranie ciała. Dopiero po pewnym czasie, po cichu, w wielkiej tajemnicy urządzili pogrzeb i pochowali syna niedaleko miejsca swego zamieszkania.

17 grudnia 1970 roku w Gdyni prawdopodobnie zginęło 18 osób, a 163 osoby były poszkodowane i wylądowały w szpitalach na terenie Gdyni. W 1995 roku wystosowano akt oskarżenia przeciwko 12 osobom w tzw. PROCESIE GRUDNIA ’70.

Losy bohaterów CZARNEGO CZWARTKU można obejrzeć w filmie „Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł” w reżyserii Antoniego Krauze. Jest to rekonstrukcja dramatycznych wydarzeń z 17 grudnia ’70, gdy oddziały wojska oraz milicji otworzyły ogień do gdyńskich stoczniowców.

Ballada o Janku Wiśniewskim autorstwa Krzysztofa Dowgiałło:

Chłopcy z Grabówka, chłopcy z Chylonii,

Dzisiaj milicja użyła broni,

Dzielnieśmy stali i celnie rzucali.

Janek Wiśniewski padł.

Na drzwiach ponieśli go Świętojańską

Naprzeciw glinom, naprzeciw tankom.

Chłopcy stoczniowcy, pomścijcie druha,

Janek Wiśniewski padł.

Huczą petardy, ścielą się gazy,

Na robotników sypią się razy,

Padają dzieci, starcy, kobiety,

Janek Wiśniewski padł.

Jeden zraniony, drugi zabity,

Krwi się zachciało słupskim bandytom,

To partia strzela do robotników,

Janek Wiśniewski padł.

Krwawy Kociołek to kat Trójmiasta,

Przez niego giną dzieci, niewiasty.

Poczekaj, draniu, my cię dostaniem,

Janek Wiśniewski padł.

Stoczniowcy Gdyni, stoczniowcy Gdańska,

Idźcie do domu, skończona walka,

Świat się dowiedział, nic nie powiedział,

Janek Wiśniewski padł.

Nie płaczcie matki, to nie na darmo

Nad stocznią sztandar z czarną kokardą

Za chleb i wolność, za nową Polskę

Janek Wiśniewski padł.

Korzystałam:

  1. Piepka M., Pruski M., Czarny Czwartek. Janek Wiśniewski padł, Gdynia 70
  2. Świat Książki – W-wa 2012
  3. Oglądałam film: Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł

A.M.